Z oceną trudności języków obcych zawsze byłam ostrożna. Prawdą jest jednak, że niektórych uczyło mi się lepiej, a niektórych gorzej. Włoski i hiszpański szły jak z płatka, grecki już gorzej, a na przykład albański jak po grudzie. Z języków orientalnych eksperymentowałam z chińskim, japońskim